piątek, 18 listopada 2016

Kaziuki w Wilnie

Kaziuki to święto Wilna, największe tego typu wydarzenie na Litwie i jednocześnie najstarszy jarmark w tej części Europy. To również symboliczne pożegnaniem z zimą. Ich tradycja sięga XVII wieku. Jest to jarmark odpustowy upamiętniający młodego księcia Kazimierza Jagiellończyka, wnuka Władysława Jagiełły, patrona Litwy i patrona rzemieślników,. Następca tronu Wielkiego Księstwa Litewskiego zmarł 4 marca 1484 w Grodnie i pochowany został w Katedrze Wileńskiej.
Dawniej uroczystości odpustowe trwały ok. dwóch tygodni. Dziś jarmark jest organizowany na wileńskiej starówce, Placu Katedralnym i na Prospekcie Giedymina w ostatni weekend przed uroczystością św. Kazimierza, w  2017 roku odbędzie się w dniach 3-5 marca.
Kaziuki w Wilnie to święto twórców ludowych. Trzydniowy kiermasz jest prezentacją dorobku mistrzów ludowych i rzemieślników, którzy oferują wszystko to, co przez długie zimowe wieczory wytworzyli. I tak spotkać tu możemy artystów ludowych, rękodzielników, hafciarki, garncarzy, kaletników, rymarzy, masarzy, piekarzy, cukierników, pszczelarzy i bartników, przedstawicieli często już ginących zawodów. Przywożą ze sobą wyroby ceramiczne, kute, tkane czy plecione.
Na jarmarku możemy nabyć wiklinowe kosze, bardzo popularne wśród turystów, wyroby z leszczyny i słomy, fujarki, drewniane zabawki, łyżki, miski czy beczułki. Nie brakuje też wyrobów z gliny – dzbanów, talerzy i dzwoneczków. Mamy tu również duży wybór biżuterii z bursztynu, kolorowych tkanin oraz dzieł malarzy i rzeźbiarzy.
Dużym zainteresowaniem cieszą się wyroby mające związek ze zbliżającym się Świętami Wielkanocnymi: wiklinowe koszyki na święconkę ozdobione koronką, figurki z kurczakami i zajączkami czy kolorowe pisanki zarówno te tradycyjne jak i zrobione z drewna, szkła, ceramiki, porcelany. Jednak niekwestionowaną królową jarmarku odpustowego i jej symbolem jest palma wileńska. Wykonana z suszonych naturalnych i farbowanych kwiatów i zbóż tworzy barwne tło dla innych wyrobów.
Oferta kulinarna przyprawia o zawrót głowy. Możemy spróbować tu nieklarowanego piwa domowego wyrobu, zjeść typowe litewskie potrawy: cepeliny (gotowane pyzy z mięsem, robione z surowych ziemniaków i okraszone skwarkami), kiszkę ziemniaczaną i delektować się razowym litewskim chlebem, którego możemy tu znaleźć nawet kilkadziesiąt rodzajów. Dużym powodzeniem cieszą się sprzedawane na sznurkach obwarzanki, lukrowane piernikowe serca, miody i miody pitne. Kupimy tu również tradycyjne litewskie wędliny (kindziuk litewski), wędzone ryby, sery czy wędzone wieprzowe uszy.
Niesamowity klimat jarmarku tworzą pochody z orszakiem przebierańców. Na jego czele kroczy kilkumetrowa postać św. Kazimierza, która prowadzi orszak od Katedry do kościoła św. Kazimierza. Tam, w obecności królewskiej świty, rycerstwa, mieszkańców miasta  i gości zostaje ogłoszony początek jarmarku.
Uczestnikom przez cały czas towarzyszą koncerty, głównie kapel ludowych, przemarsze i procesje.
Jarmark kaziukowyw Wilnie to doskonała okazja do zapoznania się z kulturą, tradycjami i kuchnią naszych sąsiadów. Pokazuje on bogactwo litewskiej ziemi i piękno tradycyjnego rękodzieła. To też dobre miejsce na zakup pamiątek i prezentów dla bliskich. W ostatnich latach, na fali popularności wileńskich kaziuków, organizowane są też na ich podobieństwo jarmarki w Kownie, białoruskim Grodnie czy niektórych miastach w Polsce.

piątek, 6 maja 2011

Długi weekend w Wilnie

Po zeszłorocznej jednodniowej wycieczce do Wilna postanowiliśmy poszerzyć swoją przygodę na Litwie. Wybraliśmy sprawdzone wcześniej przez nas biuro podróży LitwaTravel.pl. W ofercie była do wyboru wycieczka na 4 dni Druskienniki - Wilno - Troki - Kowno na weekend majowy. Wycieczka rozpoczęła się 30 kwietnia wyjazdem z Warszawy. Na miejsce wyjazdu dotarli turyści z całej Polski m.in: z Krakowa, z Katowic, z Poznania czy z Gdańska. Po drodze zebraliśmy jeszcze kilku turystów z Białegostoku, z Augustowa i z Suwałk. Nauczeni zeszłorocznym doświadczeniem nie wymienialiśmy waluty w kantorze w Warszawie gdyż wiedzieliśmy, że kurs na granicy będzie znacznie korzystniejszy.

Pierwszym punktem wycieczki były Druskienniki, które są bardzo popularnym ośrodkiem sanatoryjnym i SPA. Jednak nasza wycieczka nie miała charakteru leczniczego i pilot zaproponował nam trzy opcje pobytu:
  • Aquapark w Druskiennikach - potężny obiekt z dwiema przestrzeniami B i C. Jedna to zjeżdżalnie z basenami a druga to kilkanaście saun w różnych stylach.
  • Rejs statkiem po Niemnie do miejscowości Liszków gdzie znajduje się klasztor na wysokim brzegu rzeki.
  • Park przygód ONE - tak zwana trasa Tarzana - super sprawa dla osób lubiących adrenalinę - szczególnie lot przez rzekę był hitem.
W związku z tym, że jesteśmy ludźmi aktywnymi i była ładna pogoda wybraliśmy adrenalinę. Super zabawa przez ponad 2 godziny. Największe emocje były przy zjeździe na linie przez Niemen. Ogólnie było ok. trzech godzin do dyspozycji w Druskiennikach ponieważ rejs tyle trwa i wszystko było do tego dopasowane.
AQUAPARK DRUSKIENNIKI

Z Druskienniki wyjechaliśmy ok. 16:30 i jechaliśmy do Wilna przez 2 godziny. Po przyjeździe zakwaterowaliśmy się w luksusowym hotelu w samym centru Wilna, był to czterogwiazdkowy hotel Radisson Blue. Zjedliśmy obiadokolację i mieliśmy czas wolny. Dzięki znakomitej lokalizacji hotelu i znajomości już trochę Wilna wybraliśmy się na wieczorny spacer po starówce. Poznaliśmy fajną parę z Wrocławia (pozdrowienia dla Łukasza i Anki :), z którymi poznawaliśmy życie nocne Wilna.

Malowidła na Uniwersytecie
Świątynia Unicka










Drugiego dnia po śniadaniu mieliśmy w programie zwiedzanie Wilna. Zwiedzaliśmy znaną już nam starówkę, jednak teraz już w znacznie mniejszym tempie. Zaczęliśmy od Ostrej Bramy, potem poszliśmy do świątyni unickiej, której nie ma w programie jednodniowej wycieczki do Wilna, robi fajne wrażenie bo w środku jest niewyremontowana (podobno wiele takich kościołów jest w Wilnie). potem standardowo Cerkiew Świętego Ducha i spacer krętymi bocznymi uliczkami. Dopiero teraz poczuliśmy klimat Wilna... Tak kręcąc bocznymi ścieżkami dotarliśmy pod Uniwersytet Wileński, który tym razem zwiedziliśmy od środka. Za niewielką opłatą 5 litów można zobaczyć mnóstwo dziedzińców, oczywiście kolejny kościół Świętych Janów i najciekawsze miejsce salkę wymalowaną jak jeden obraz w stylu nowoczesnym. Ciekawy wystrój miała również księgarnia.kolejny etap naszej wędrówki to plac Katedralny i Katedra Świętego Stanisława. W tym momencie dostaliśmy czas wolny i kto chciał mógł pójść na wieżę Giedymina. My oczywiście skorzystaliśmy z okazji ponieważ wcześniej tam nie byliśmy. Z wieży rozpościera się zupełnie inna panorama Wilna niż z góry krzyży.

Na ten dzień był to już koniec zwiedzania standardowego. Jednak dla chętnych pilot zaproponował jedną z wycieczek fakultatywnych:


"PIWNY SZLAK WILNA"
Piwo dla każdego Litwina to niezbedny napój, który od dawien dawna zwany jest „płynnym chlebem”. Ten trunek zostawił swój ślad w twórczosci ludowej, więc warto wiedzieć jak nasi przodkowie cenili owy napój. Piwo ma taką specifikę, iż ochłodzi nas w gorące dni i rozgrzeje w zimowe wieczory. Przy kuflu piwa odbywają się szumne dyskusje, biesiadnicy są bardzej szczerzy w rozmowie. Podczas wycieczki zwiedzimy różne bary, spróbujemy różnych gatunków piwa. Zwiedzimy mały zakład wyrobu piwa. Usłyszymy od fachowców w jaki sposob ten trunek został przygotowany. ,,Piwny szlak Wilna” – piękny poczatek pieknego wieczoru.


"NOC Z WILEŃSKIMI UPIORAMI"
Czy wiecie, że wśród wąskich uliczek i majestatycznych gmachów Wilna są wesołe, romantyczne a czasami i zdradliwe upiory? Podczas nocnej przechadzki po wąskich uliczkach starówki wrócimy do zapomnianych legend z dawnych lat. Spotkacie się z tajemniczym, a nawet mistycznym miastem, które posiada ciekawe i wzruszające historie, o których jest mowa w kronikach Wilna.

"PANORAMY WILNA"
Jeżeli Rzym zwany jest miastem na 7 wzgórzach, to Wilno także możemy śmiało nazwać miastem między 7 wzgórzami. Każde wzgórze jest bogate w legendy i opowiadania. Panorama Wilna zdumiewała przybyszów od dawien dawna. Co możemy obejrzeć dzisiaj? Swoją tajemnicę ujawni wzgórze Ozas. Nie wystarczy palców u ręki, aby zliczyć wierze światyn. Popijajac herbatę, będziemy rozkoszowali sie widokami miasta, które też oglądali panowie średniowiecza w Krzywym zamku. Wszystko to i wiele innych ciekawych rzeczy obejrzymy podczas wycieczki, która trwa 2 godziny


"WSZYSCY ŚWIĘCI WILNA"
Król Kazimierz, mieszkający w Wilnie, był pierwszym ale nie ostatnim litewskim świetym. Tu budową kościoła Bernardynskiego zajmował się Marian z Jeziorka, kazania prawił święty Andzej Bobola, kościelną unię głosił święty Józef Kuncewicz, objawienia doznała siostra Faustyna, która także została nazwana najsłynniejszym mistykiem wieku. O nich i o wielu innych świętych, będziemy opowiadać podczas wycieczki.

Ludzie różnie wybierali. A my w związku z tym, że jesteśmy nocnymi markami pierwszego dnia wybraliśmy "Noc z Wileńskimi Upiorami" a drugiego oczywiście "Piwny szlak Wilna". Rewelacyjnym pomysłem okazały się te wycieczki gdyż wszyscy uczestnicy wycieczki skorzystali z jakiejś opcji. Wspaniali przewodnicy potrafili przekazać klimat tego miasta.

Pałac Tyszkiewiczów w Trokach
Kolejny dzień naszej wycieczki na Litwę był to wyjazd na pół dnia do Trok. A że my już tam byliśmy to poprosiliśmy przewodnika o załatwienie nam kajaka, którym pływaliśmy przez trzy godzinki po malowniczym jeziorze Galve. Podczas rejsu statkiem w zeszłym roku przewodnik pokazywał nam pałac Tyszkiewiczów i dworek Tataryszki, które widzieliśmy tylko z wody ze statku. Oczywiście nasza ciekawość kazała nam popłynąć tam i obejrzeć te obiekty z bliska. Tataryszki pełni rolę kempingu przepięknie położonego na półwyspie. Natomiast pałac Tyszkiewiczów lśni swą bielą i dookoła jest restaurowany przydworski park, który na pewno będzie kolejna ozdobą miasteczka Troki. Trochę zmęczeni wiosłowaniem zdążyliśmy zjeść jeszcze kibiny i pojechaliśmy do Wilna.



Po przyjeździe tak jak podczas jednodniowej wycieczki zwiedziliśmy cmentarz na Rossie, kościół Piotra i Pawła oraz cmentarz na Antokolu, którego wcześniej nie widzieliśmy (według nas jest bardziej urokliwy niż ten na Rossie. Kolejnym punktem zwiedzania była Republika Zarzecza miejsce wileńskiej bohemy. Fajne wrażenie robiła galeria nad rzeką pomalowana przeróżne kolorowe motywy. Co ciekawe dzielnica ta ma swoją odrębną konstytucję, która umieszczona jest na jednym z murów w kilku językach. Do zarzecza można dostać się ze starówki jednym z mostów, które całe pokryte są przez kłudki z grawerami zakochanych par. Litweski zwyczaj każe że pan młody musi przemieść swoją wybrankę przez siedem mostów. Przespacerowaliśmy się do pomnika anioła skąd odebrał nas autokar.


Tego dnia obiadokolację mięliśmy zamówioną w kompleksie restauracji nad rzeką jakieś parę kilometrów od centrum tak zwanym Belmoncie. c.d.n.
Belmont

czwartek, 28 kwietnia 2011

Jednodniowa wycieczka do Wilna

Zamek w Trokach
Wycieczki do Wilna z Augustowa.
Podczas wakacji, które spędziliśmy na Mazurach i Suwalszczyźnie postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do Wilna i Trok. Bliskość granicy z Polską kusi do jednodniowej wyprawy. Zastanawialiśmy się nad indywidualnym wyjazdem, jednak nikt z nas nigdy nie był w stolicy Litwy i baliśmy się, że zamiast zwiedzać to będziemy szukać np. miejsca do zaparkowania. Zdecydowaliśmy się na ofertę jednego z biur podróży. Z dostępnością miejsc nie było problemu gdyż jest to bardzo popularna wycieczka.


Chatka Karaimska
Wyjazdy organizowane są z różnych miast m.in: z Giżycka, z Mikołajek, z Olecka, z Ełku, z Augustowa, z Suwałk. Godziny wyjazdów są różne np. z Giżycka o 4 rano a z Suwałk o 5 lub 6 rano.


My wybraliśmy ofertę jednego z lokalnych biur podróży, która znajduje się na stronie: jednodniowe wycieczki do Wilna


Statek na jeziorze Galve
Po rezerwacji wycieczki najbardziej zastanawialiśmy nad standardem autokaru, gdyż programy wszystkie biura mają takie same. Wcześnie rano spotkaliśmy się z pilotem w centrum Suwałk, podjechał luksusowy wyglądający na nowy autokar i ruszyliśmy w stronę granicy w Ogrodnikach. Po drodze pilot opowiadał o Suwalszczyźnie, zabraliśmy jeszcze kilka osób spod klasztoru w Wigrach i z Sejn. Ok. godziny 7 dotarliśmy do granicy gdzie mieliśmy krótką przerwę na wymianę litów w kantorze. Za jednego lita płaciliśmy 1,2 PLN. Po przekroczeniu granicy pilot zwrócił nam uwagę iż ulega zmianie czas. na Litwie jest jedna godzina do przodu. Od granicy do Trok jechaliśmy jeszcze ok. dwóch godzin m.in. przez Alytus jedno z większych miast Litwy.


Ostra Brama
O godzinie 9 dotarliśmy do Trok miasteczka zamieszkałego przez Karaimów. Na parkingu dla autokarów czekał na nas lokalny przewodnik. Po krótkim spacerze między uroczymi drewnianymi chatkami ujrzeliśmy przepiękny widok zamek na wyspie! Do zamku idzie się dwoma mostami na których dzieci przygrywają na fujarkach. Zamek zwiedzaliśmy ok. 1 godziny, (bilet kosztował 14 litów) znajduje się tam ciekawa ekspozycja historyczna. Zamiast zwiedzania zamku dla chętnych pilot zaproponował godzinny rejs statkiem po jeziorze Galve. Po zwiedzaniu udaliśmy się do jednej z karaimskich restauracji aby skosztować lokalnych smakołyków - kibinów. Są to takie duże pierogi wielkości mniejszej pięści, zrobione są z kruchego ciasta. Można wybrać różne nadzienie z baraniny(oryginalne), wieprzowiny, wołowiny a nawet wegetariańskie. Jeden taki pierożek kosztuje 4 lity więc spróbowaliśmy każdego. Dla mnie osobiście najbardziej smakował z wieprzowiną. W Trokach spędziliśmy ok. dwóch godzin.


Katedra w wilnie
Następnym punktem wycieczki było już samo Wilno, do którego jechaliśmy 30 minut. Po drodze minęliśmy lasy w Ponarach, które kryją nieprzyjemną historię ludobójstwa z czasów ZSRR. Zwiedzanie zaczęliśmy od chyba najbardziej znanego miejsca dla każdego katolika, którym jest Ostra Brama. Przewodnik opowiedział nam historie związaną z tym miejscem i dał chwilę czasu na modlitwę. Jakieś sto metrów dalej mięliśmy okazję zobaczyć kolejna świątynię innego wyznania, którym jest prawosławie - cerkiew św. Ducha. Bardzo duże wrażenie na nas wywarło wnętrze przepełnione kolorem zielonym. Następnie to już spacer starówką podczas którego mijaliśmy m.in: brama do klasztoru Bazylianów, kościół św. Kazimierza,  plac Ratuszowy, kościoły św. Anny i Bernardynów, Uniwersytet Wileński, Pałac Prezydencki, plac Katedralny.  


Panorama Wilna
Pilot zarządził czas wolny oraz wskazał restaurację w której mogliśmy zjeść regionalny obiad. My wybraliśmy Cili Kaimas, której ludowy wystrój stworzył litewski klimat. Wbrew ogólnej opinii, że Litwinie nie lubią Polaków to obsługa w restauracji była bardzo uprzejma i mówiła troszkę w naszym języku. Zamówiliśmy oczywiście Cepeliny (coś w rodzaju klusek śląskich tylko z innego ciasta i innym farszem). Do tego na przystawkę oczywiście piwo Svyturys ze smażonym chlebem z serem - PYCHA!!! Ogólnie kuchnia litewska jest tłusta i ma dużo potraw z ziemniaków. Ceny jak na stolicę kraju nas nie zszokowały. Dwa duże cepeliny kosztowały 12 litów (ok. 15 zł.) da się tym najeść, piwo to koszt 7 litów a chlebek chyba też kosztował ok. 7 litów.


Cmentarz na Rossie
Po obiedzie udaliśmy się pod katedrę podjechał po nas autokar, który zabrał nas do obiektów oddalonych od starówki. Dalsze punkty, które zwiedziliśmy to była góra krzyży z której podziwialiśmy panoramę Wilna, cmentarz na Rossie ze sławnymi polakami i grobem marszałka Piłsudskiego. Ostatnim i jednym z najatrakcyjniejszych obiektów był kościół Piotra i Pawła - barokowa świątynia - obowiązkowy punkt każdej wycieczki do Wilna. Cały środek tętni białym kolorem płaskorzeźby, która pokrywa kościół od ziemi po szczyt. Uroku dodaje piękny żyrandol w kształcie łodzi żaglowej.
Kościół Piotra i Pawłą


Niestety był to ostatni punkt wycieczki... Został nam już tylko supermarket i zakupy po których ok. godz. 17 wyjechaliśmy w drogę powrotną. Do Suwałk wróciliśmy ok. godziny 20:30


Z Suwałk i Augustowa organizowane są też inne wycieczki na Litwę nie tylko do Wilna i Trok. Zauważyliśmy również ogłoszenia z wyjazdami do Kłajpedy i Pałangi nad morze, do Druskiennik i do Kowna. Na pewno wybiorę którąś z tych ofert podczas kolejnych wakacji na Mazurach